poniedziałek, 4 stycznia 2016

McIlhenny w bananach! Sos Tabasco Fruity&Fiery Habanero


Drodzy Czytelnicy, na początku życzymy Wam wszystkiego najostrzejszego w Nowym Roku! Spełnienia najskrytszych i najbardziej pikantnych marzeń... :)

Czas na pierwszą recenzję w tym roku. Cóż to będzie? Połączenie starego z nowym, istna fuzja przeszłości i przyszłości -  sos Tabasco Fruity&Fiery Habanero.

Tabasco! Któż z nas nie zna słynnego sosu z Avery Island, produkowanego z czerwoniuśkich jak lico wstydliwej panny papryczek tabasco fermentowanych przez trzy lata w dębowych beczkach? Klasyk nad klasyki, ceniony nie tyle za swoją ostrość (2500-5000 SHU – wersja klasyczna), o ile prostotę i wspaniały smak. Sami jesteśmy jego wiernymi fanami (jak również wersji z Habanero). Jednak czasy się zmieniają i najwyraźniej ktoś ze sławetnego klanu McIlhennych stwierdził, że konsumenci potrzebują czegoś nowego - oraz, nazwijmy to tak - nietuzinkowego. Skutkiem tej dzikiej burzy mózgów wypuszczono na rynek Tabasco Fruity&Fiery Habanero. Jest to jeden z czterech sosów-marynat z najnowszej limitowanej edycji tej marki. Oprócz niego w skład serii wchodzi jeszcze Sweet Chipole&Cola, Smokey Chipotle&Bourbon oraz Peppery Deep South Creole.
Ten tutaj gagatek ma, według producenta, największą moc rażenia (oznaczony jest trzema papryczkami, w końcu habanero, nie ma to-tamto!). Owocowość nigdy nie była nam w smak, ale nie jesteśmy przesądni.


W RĘCE

Zabierzmy się za skład. Jest długi jak kazanie, ale może przebrniemy.
Skład: woda, syrop glukozowo-fruktozowy, ocet, puree z mango (14%), cukier, oryginalny sos Tabasco Habanero (4,5%) (ocet, papryczki habanero, cukier trzcinowy, oryginalny sos Tabasco [ocet, czerwone papryczki, sól], sól, puree z mango (0,6%), suszona cebula, puree z banana, pasta pomidorowa, puree z tamarynowca, puree z papai (0,5%), przyprawy, czosnek, oryginalna miazga Tabasco (sezonowane czerwone papryczki, sól), puree z czosnku, skrobia, puree z cebuli, olej rzepakowy, oryginalny suszony aromat czerwonego Tabasco (0,4%) [czerwone papryczki, ocet, sól], oryginalne suszone papryczki Tabasco (0,2%) [czerwone papryczki, ocet, sól], zioła, kurkuma, sól.

O bogowie, było naprawdę ciężko. Ten sos to prawdziwa sosocepcja wśród tego typu produktów. Ilość słów „Tabasco” i „oryginalne” przekroczyła wszelakie dopuszczalne normy. Z drugiej strony, to niezły zakup – 4 markowe produkty w jednej butelce! Z trzeciej strony nieco martwi ilość cukru i wszelakich słodkości w tym sosidle, ale miało być 'fruity', right? Butla duża. Sos jest gęsty, wygląda treściwie (to zasługa tych wszystkich puree, dajemy głowę!) - ponadto cośtam w nim zachęcająco pływa (ani chybi zioła). Dozownika brak, ale ma to być również marynata, a w takim przypadku leje się dość hojnie. Degustacja!

W GĘBIE

Słodko. Milutko. Owocowo-czosnkowo (czujemy banana! z czosnkiem daje megaciekawy efekt!). I lekko kwaskowato. Dopiero po tych odczuciach przychodzi pora na ukochany kop kapsaicyny – i to w dodatku znienacka. Nie jest on jakiś niesamowicie intensywny, ale szczypie i piecze bardzo długo, naturalnie, na umiarkowanym poziomie. Być może zbyt szybko wzruszyliśmy ramionami w obliczu tej pozornie niewinnej słodkości. Uśpiło to naszą czujność, ale przyznajemy – nie jest to taki znowu cienki Bolek (jakieś 5,5/10 w osobistej skali Ostrożerców...). Odczucia smakowe są jak dla nas dość pozytywne, choć naszym zdaniem wyrazista słodycz tego sosu nieco przytłacza i zmniejsza jego użytkowość w naszej kuchni.

W GŁOWIE


Ten sos jest....ciekawym eksperymentem. Jest pierwszym tak wyraziście owocowym sosem, z jakim było nam dane się zetknąć. Owszem, na naszym stole goszczą produkty z dodatkiem puree z mango, papai czy banana, ale owoce nie stanowią w nich bazy smakowej, tylko łagodzą ostrość i sprawiają, że smak jest głębszy, wielopłaszczyznowy. Tutaj słodycz gra pierwsze skrzypce, dopiero później nadchodzi fala ostrości. Podobno można bawić się i tak... Do czego toto używać, jak już dopadniecie butelkę? Na pewno do kurczaka i indyka. Do białych, mało wyrazistych mięs pasuje idealnie – również jako marynata (+ dużo, dużo ziół!). Ponadto – o dziwo, tworzy bombową kompozycję z frytkami i ziemniakami w każdej postaci. Magia, po prostu magia. Wylizujemy talerze.
Podsumowując, jest to niezłe dziwadło wśród sosów. Fanom słodyczy i owocowości powinien się spodobać - fani papryki i dobrze przyprawionych sosów będą zawiedzeni. A fani Tabasco? Trudno rzec. Sami się za takowych uważamy - i mamy w tej kwestii bardzo ambiwalentne uczucia. Jak na taką markę - mogli się nieco bardziej postarać i lepiej dopracować ten produkt. 

Plamy jednak na honorze nie ma, ba, nawet przez moment przeszło Nam przez myśl, czy nie sprowadzić tego jako ciekawostkę do naszego sklepu BĘDZIE PIEKŁO, ale na razie pałamy umiarkowanym entuzjazmem. Czas pokaże. 

Dla zainteresowanych, całość kolekcji Tabasco prezentuje się tak:
W naszym sklepie na ten moment możecie spróbować Tabasco Sweet Chipotle&Cola [klik]
{recenzja nadchodzi!}



Ocena ogólna:
 Smak:
Ostrość:


2 komentarze:

  1. O nie :) za ostro za mocno, za boląco :) aż mnie piekło jak czytałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom nie jest tak źle! :) Nie ukrzywdzi 'zwykłego śmiertelnika' :D Polecamy się przekonać na własnej skórze jak tylko będzie okazja :) (swoją drogą, człowiek z czasem się przyzwyczaja i tolerancja na ostrość wzrasta :D) A to zawsze coś nowego, ciekawego... ;)

      Usuń