czwartek, 25 lutego 2016

Przyczajony Skorpion, ukryty Duch. Sos Gringo Bandito Super Hot.


Super Hot to trzeci i ostatni przyjemniaczek z serii Gringo Bandito, którą mieliśmy przyjemność testować dzięki uprzejmości Gringo Bandito Polska. My, Ostrożercy, najlepsze (i najostrzejsze) zostawiamy sobie zawsze na koniec. To ma być najbardziej nieposkromiony z sosów sygnowanych logiem Dextera Hollanda. Czy faktycznie? Sprawdźmy.

Tutaj przeczytacie o poprzednich sosach z serii:
GRINGO BANDITO ORIGINAL RED
GRINGO BANDITO GREEN

W RĘCE

Czarna etykieta – uuu, czyżby dla podkreślenia tego, że nie mamy do czynienia z produktem dla początkujących? Skład, na którego widok aż zamachaliśmy nóżkami z podniecenia, wydaje się potwierdzać naszą teorię. Oto i on:


Mmm, zapowiada się paląco. Papryka Scorpion, czyli Trinidad Butch T (około 1 463 700 SHU) jest drugą najostrzejsza papryczką świata. Zaraz za nią, dysząc jej w kark, prezentuje się Naga Jolokia, czyli słynny Ghost Pepper (1 075 000 SHU). Oj, będzie piekło. Na to w sumie liczymy. Nasze żołądki pewnie mniej, ale już od dawna nie pytamy ich o zdanie w tej kwestii. Przystąpmy do bratania się z naszym Super Ostrym Bandytą.



W GĘBIE

Gringo Bandito Super Hot ma piękny, pomarańczowy kolorek. Dzięki bogom, w tym sosie istnieje dozownik, jak zresztą w całej serii (dla niektórych jego brak mógłby skończyć się tragicznie). Konsystencja jest dość gęsta, sos jest gładki, choć gołym okiem możemy dostrzec niewielkie drobinki papryki. Ślinianki pracują. Zapach jest kwaśny, octowo-paprykowy, ale nie wykręca naszych nozdrzy. Jest przyjemny, nie pachnie bólem, nagłą śmiercią ani metalicznym aromatem typowym dla najostrzejszych papryk świata.

Smakujemy. Na pierwszy rzut języka – jest słodkawo, wyraźnie czujemy warzywa, przyprawy i całą ciekawie skomponowaną bazę. Co dziwne – nie czuć tutaj octu, choć w składzie widnieje na pierwszym miejscu. Po tych całych delikatnych i naprawdę przyjemnych odczuciach nasze gardło pogrąża się w typowym, tępym oraz nieco gorzkawym bólu Ghosta i Skorpiona. Poziom ostrości nie wykręca nam kiszek (w sumie, mało co jest w stanie, choć surowa Naga Jolokia była bardzo blisko...), ale utrzymuje się naprawdę przyjemnie długo na dość wysokim dla przeciętnego śmiertelnika poziomie (w naszej ocenie ma około 30-50 000 SHU).

W GŁOWIE


Według nas, sos Gringo Bandito Super Hot ma niekoniecznie bezpardonowo palić w gębie. Poziom ostrości, jak na użyte papryczki, nie jest imponujący. Aczkolwiek wydaje nam się, że zaprojektowano go po to, by przede wszystkim był smaczny. To nie tak łatwe wśród ostrych sosów, wierzcie nam lub nie. Plus za całkiem naturalny skład i naprawdę fajną kompozycję bazową – ten przyjemniaczek najbardziej przypadł nam do gustu z całej serii Bandytów. Gringo Bandito Super Hot to sos z kategorii uniwersalnych – można śmiało dodawać go praktycznie do wszystkiego. W naszej kuchni cała seria szybko się wyczerpała – a to o czymś świadczy. 

Generalnie, Dexter Holland wypuścił na rynek całkiem przyzwoitą serię produktów, które wyróżniają się przede wszystkim ciekawymi składami i porządnie skomponowanym smakiem – no i sprawdzają się na co dzień. Nie jest to tylko pic na wodę i chwyt marketingowy, to kawał porządnej roboty, choć dość mało znany na rynku. Życzymy Ci powodzenia, Bandyto!

Ocena ogólna:
Smak:

Ostrość:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz