Ass Reaper. Legenda wśród naszych znajomych, którzy
niezrażeni przestrogami beztrosko pakowali go do ust ( i nie daj boru, oczu!).
Pierworodny z naszej kolekcji ostrych sosów, który ostatecznie rozpalił w nas
pragnienie zgłębienia i posiadania ostrości. Musimy przyznać, że trochę baliśmy
się tej recenzji, ponieważ recenzowanie danego produktu zazwyczaj wymaga jego
wielokrotnej degustacji. Ass Reaper zdecydowanie nie należy do spokojnych
przyjemniaczków.
W RĘCE
Jeśli chodzi o ten sos, to oprócz składu warto wspomnieć
również o opakowaniu. Kapturek z czarnego filcu i maska Kostuchy nadają mu
bardzo intrygującego wyrazu. Aż rączki świerzbią, żeby spróbować, czy
faktycznie taki zabójczy ten nasz koleżka z Kostaryki. Zerknijmy na skład:
papryka habanero, woda, oleożywica afrykańska, papryka Scotch Bonnet, sól,
cebula, czosnek, olej, kwasek cytrynowy, guma ksantanowa. Puff, dużo – ale
niestety nie wiemy nic o proporcjach. Szkoda. Plus za naturalność, choć zamiast
kwasku cytrynowego na pewno lepiej smakowałaby limonka. Obecność oleożywicy w
połączeniu ze Scotch Bonnet zapowiada się obiecująco. W konsystencji – dość
rzadki, gładki, nic nie pływa. Dzięki bogom za dozownik. Według różnych źródeł
nasz Kosiarz Odbytu ma 350 000 SHU. Szczerze mówiąc, obstawialibyśmy
więcej, ale może źle pamiętamy jego smak. Zdegustujmy.
W GĘBIE
Początek jest kwaśny – i bardzo krótki. Jest tutaj również
delikatna sugestia czosnku – zdecydowanie dla smakoszy, ponieważ po 2 sekundach
nasze podniebienie zostaje brutalnie napadnięte i skopane w niewymowne.
Intensywne pieczenie utrzymuje się długo - u mniej zaprawionych lecą łzy - ale
jeśli chodzi o smak, to jest go niewiele. Po prostu paląca ostrość, mało słona,
mało kwaśna – może lekko cebulowo-czosnkowa. Nie jest zły, ale kubków smakowych
nam nie urwał – ostrość jest jego najbardziej wyrazistą cechą. Boli, boli, boli, piecze, szczypie, kręci, ale stopniowo odpuszcza. Przy okazji nie
polecamy konsumpcji na pusty żołądek, gdyż wywołuje intensywne i mało przyjemne
skurcze jelit oraz czkawkę (fascynujący objaw, którego sami nie mamy, ale
zaobserwowaliśmy u znajomych). Ponadto, o czym chyba nie musimy zbyt mocno wspominać - przy spożyciu większej ilości pali w obie strony. Nazwa się zgadza.
Przypominamy o umyciu rąk. To nie żart.
W GŁOWIE
Ass Reaper to doskonały sos do podjudzania znajomych. Serio,
nie znamy chyba na ten moment produktu o tak uroczej prezencji na widok którego
wszyscy mówią „o, muszę tego spróbować!”. Idealny na małą zemstę na ludziach,
których nie lubimy. Wściekły Pies z Kosiarzem Odbytu zamiast klasycznego Tabasco
mógłby nabrać zupełnie innego wyrazu J (Hm, kto wie…?
Strzeżcie się, wrogowie!)
A tak poza tym, to sos ten świetnie nada się do zaostrzania
smaku marynat, dipów i wszelakich sosów. Jest bardzo wydajny, bo już 1-2 krople
robią robotę. Przy tej pojemności sos wystarczy nam na parę lat (zwłaszcza, że
mamy 172930 innych sosów w domu). Ze względu na dużą i dominującą ostrość nie
polecamy polewania nim kanapek, zwłaszcza osobom nie zaprawionym w boju, bo
może być ciężko. Jeśli nie mamy litości, to będzie to niezły gadżet imprezowy
do sprawdzania, kto jest najostrzejszym zawodnikiem w grupie… J
By: Ostrożerczyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz