Często na opakowaniach różnych
sosów czy papryk można odnaleźć liczbę SHU,
czyli jednostek skali Scoville’a. Czym jest to ustrojstwo i o co w tym wszystkim chodzi?
Skala
Ostrości Scoville’a, w skrócie SHU, od Scoville Hotness Unit, to skala określająca ostrość
danej potrawy – choć najczęściej ma zastosowanie w mierzeniu pikantności
wszelakiego rodzaju papryk. Określa ona ilość kapsaicyny w produkcie.
Przepraszam, czego? – zapytają laicy. Okej, zacznijmy więc od początku,
czyli od tego, komu zawdzięczamy bardziej lub mniej błogie uczucie pieczenia w
gębie. Tym małym sadystą jest związek chemiczny zwany właśnie kapsaicyną.
Zajadając ze smakiem ostrą paprykę sprawiamy, że zawarta w niej kapsaicyna daje
kopa w niewymowne naszym receptorom bólowym, które informują organizm o tym
fakcie za pomocą uczucia pieczenia. Przy okazji, żeby nas za bardzo nie bolało,
uwalniane są endorfiny – potocznie zwane hormonami szczęścia – tak więc piecze
jak sam Szatan, ale uśmiechamy się troszkę przez łzy.
Jest to w sumie ciekawy i dość
wszechstronnie używany związek chemiczny. Jest między innymi składnikiem gazu
pieprzowego, karm dla drobiu i tabletek na odchudzanie. Ponadto, w dużych
stężeniach jest śmiertelnie groźną trucizną. Ale spokojnie! Według różnych
źródeł, dawka kapsaicyny, która może wysłać nas na tamten świat to 56 do 512
mg/kg masy ciała. Jak to interpretować? Wróćmy do Skali Scoville’a. Kiedyś ostrość
produktu w tej skali sprawdzano czysto organoleptycznie: delikwent dostawał
wodę z cukrem plus ekstrakt z danego rodzaju papryki. Za każdym razem
zwiększano rozcieńczenie roztworu a biedaczek próbował i próbował, kiedy przestanie go ta cholera piec. Kiedy
już przestała, na podstawie stopnia rozcieńczenia ustalano wartość w
jednostkach SHU. Metoda ta była żmudna, trudna i czasochłonna, więc w ostatnich
latach wykombinowano coś innego: obecnie bierze się taką papryczkę pod lupkę i
metodami analizy chemicznej sprawdza się, jaki procent jej masy stanowi
kapsaicyna i tak oblicza się jej SHU. Czysta kapsaicyna ma około 15 000 000–16 000 000
SHU, co oznacza że jej ekstrakt musi zostać rozcieńczony w stosunku 1:15 000
000, zanim przestanie być odczuwalna dla testującego. Dla ciekawostki dodam, że
najostrzejsza papryka (na ten moment, dane z 2012 roku), Carolina Reaper, ma,
bagatelka, od 1 569 300 do 2 200 000 SHU (15% jej masy
całkowitej to czysta kapsaicyna – EKHM, TO TYLE SAMO CO W GAZIE PIEPRZOWYM).
Zatrucie więc przeciętnemu smakoszowi nie grozi – bo, po pierwsze, mało który
chojrak jest w stanie zjeść tak ostrą paprykę w całości i mieć jeszcze ochotę
na dokładkę, po drugie – czysta kapsaicyna została zakazana w handlu
detalicznym, więc raczej nie wyląduje ‘przypadkiem’ w naszym burrito (z resztą,
podobno mało który żyjący człowiek jest w stanie spożyć coś tak ostrego). Co
prawda, w 2007 roku firma Blair’s Death Sauces wypuściła kolekcjonersko
czystą kapsaicynę w buteleczkach o objętości 1 ml, aczkolwiek nie jest ona
przeznaczona do spożycia (a nawet – do otwierania bez ubrania ochronnego).
![]() |
Carolina Reaper, aktualnie najostrzejsza papryka świata. Już cieknie nam ślinka! |
Naturalnie, nie oznacza to, że
każdy może sobie ot tak bezkarnie wcinać paprykę i zapijać ją ostrym sosem.
Byłby to bardzo wyrafinowany sposób samobójstwa dla osób z chorobą wrzodową
oraz – jeśli spożywają bardzo duże ilości na raz – osób z problemami
krążeniowymi (przedawkowanie może doprowadzić nawet do zawału), wątobowymi oraz
astmą. Słabo zareagują ludzie z wrażliwymi dziąsłami – kapsaicyna zdecydowanie
nie poprawi ich kondycji. Na taryfę ulgową nie mogą również liczyć spryszczeni
młodzieńcy – osobom mającym problemy z cerą raczej odradzamy pikantne rozkosze
w nadmiarze.
No to jeść, czy nie jeść?
Widząc łzy w oczach miłośników ostrości spieszymy z
zapewnieniem – ALEŻ OCZYWIŚCIE, ŻE JEŚĆ. Kapsaicyna świetnie wpływa na pobudzenie
metabolizmu, stymuluje procesy trawienne i pomaga w regulacji produkcji
hormonów odpowiedzialnych za apetyt. To dlatego jest częstym składnikiem wszelakich
cudownych tabletek na odchudzanie. My jednak polecamy ją w wersji raw :).
Wszelakie rozgrzewające plastry i kremy również mają ją w swoim składzie. Poza
tym, kapsaicyna ma właściwości antyseptyczne i bakteriobójcze, więc zajadając
wszelakie ostrości chronimy się przed paskudnymi infekcjami (sami jesteśmy tego
przykładem!). Ostatnimi czasy w światku medycznym gruchnęła wieść, że związek
ten leczy raka. A i owszem, pobudza ona komórki nowotworowe do samozniszczenia
(pewnie trochę dla nich za osto), choć rzecz wymaga badań (co oczywiście nie
przeszkadza dziesiątkom paramedycznych firm oferować ją w formie cudownych,
leczących raka kapsułek). Kapsaicyna, jak zostało wspomniane wcześniej, wpływa
na dobry nastrój, poprawia krążenie – i podobno – działa korzystnie na
sprawność seksualną. Moglibyśmy jeszcze długo mnożyć jej zalety, ale jedno nie
ulega wątpliwości – można ją kochać lub nienawidzić. My zdecydowanie kochamy,
choć jest to miłość trudna i wyciskająca łzy. Największą sztuką w tej miłości jest umiar - który i Wam zalecamy. Delektujcie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz